„Jeśli kto chce być pierwszym, niech będzie ostatnim ze wszystkich i sługą wszystkich.” Mk 9, 35
Na pytanie, które wartości mogłyby ulepszyć życie ludzi na ziemi, św. Alfons Liguori odpowiedział: „Pierwszej na imię pokora, drugiej na imię pokora i trzeciej na imię pokora!”. Jest to najlepszy komentarz do słów z dzisiejszego fragmentu Ewangelii: „Jeśli kto chce być pierwszym, niech będzie ostatnim ze wszystkich i sługą wszystkich” (Mk 9). Pokora jest ważną cnotą, która w obecnych czasach jest jakby zapomniana.
Szukaj ostatniego miejsca, a znajdziesz Boga – tak można określić postawę duchową Karola de Foucauld, który pisał:
Jezus narodził się, żył i zmarł w największym poniżeniu, obrzucany obelgami, kiedy sam zajął raz na zawsze tak bardzo ostatnie miejsce, że nikt nigdy nie mógł być niżej niż On. I kiedy trwał na tym ostatnim miejscu tak cierpliwie i uparcie, chciał nas przez to nauczyć i pokazać, że zdanie ludzi i ich uznanie nic nie znaczą, nie mają żadnej wartości. W braterstwie należy spełniać samemu wszystkie najbardziej przykre obowiązki, najwięcej jak tylko można, i nie zostawiać ich dla innych. Przyjmować na siebie wszystko, co należy do „służenia”, i starać się dorównać Jezusowi. On był wśród apostołów „Człowiekiem, który służy”. Być pokornym i delikatnym w rozmowie. Nie odpowiadać z pychą, wyniośle. Niezależnie od tego, czy ktoś zwraca się do nas wyniośle, robi wyrzuty, czy pochwala, czy wypowiada słowa przyjazne, czy przykre, schlebia nam, czy też grozi, zachować pokorę i łagodność, być pokornym w każdej sytuacji w życiu, być pokornym w obliczu śmierci. Przykład jest jedyną zewnętrzną formą działania, za pomocą której można wywierać wpływ na ludzi negatywnie ustosunkowanych do Chrystusa, którzy nie słuchają słów Jego sług, nie czytają ich książek, odrzucają ich dobre uczynki i przyjaźń i nie chcą mieć z nimi żadnych kontaktów. Nie zajmować się długo nawróceniem, tylko kochać, być dobrym, czystym i starać się wejść w ścisły kontakt z Jednorodzonym. Najlepszy sposób, aby nie stracić, to zawsze szczodrze obdarzać biednych tym, co się ma, i widzieć w nich samego Chrystusa. Nie pogardzajmy biednymi i maluczkimi – są oni nie tylko naszymi braćmi w Bogu, ale również tymi, którzy najlepiej potrafią naśladować Pana w życiu doczesnym. Są oni dla nas doskonałym odbiciem Chrystusa, Sługi z Nazaretu.
Tak więc warto pochylić się nad wartością pokory, którą Jezus ukazywał w swoim życiu. Człowiek pokorny zawsze będzie się jawił jako ktoś zwyczajny, pełen prostoty i skromności, nawet wtedy, gdy piastuje wysokie stanowiska. O wielkiej pokorze wspominają wszyscy, którzy znali i spotykali się z Janem Pawłem II. George Weigel, amerykański pisarz, autor obszernej biografii papieża, opisuje pewien epizod ukazujący ową pokorę.
Pod koniec lata 1997 roku na zaproszenie papieża przybyli do Castel Gandolfo zaprzyjaźnieni małżonkowie z Polski. Ich sypialnia znajdowała się pod apartamentem papieskim, a więc codziennie przed świtem, słysząc stukanie laski, wiedzieli, że gospodarz już wstał. Pewnego dnia przy śniadaniu papież zapytał, czy nie przeszkadza im ten hałas. Odpowiedzieli, że nie, ponieważ i tak wstają na mszę. Zadali mu jednak pytanie, dlaczego on tak wcześnie wstaje. Odpowiedział: „Bo lubię patrzeć, jak wschodzi słońce”.
Prostota człowieka przyciąga innych i daje poczucie bezpieczeństwa. Ponadto w sposób jednoznaczny ustawia hierarchię wartości. W sytuacjach konfliktowych pokorny będzie szukał najpierw winy u siebie, pyszny natomiast odnajdzie ją od razu u innych. Pokora jest więc pewnego rodzaju patrzeniem na życie w perspektywie daru, który trzeba szanować.
Współczesny świat zdaje się być bardzo pyszny i próbuje eliminować Boga z życia publicznego, społecznego, a nawet prywatnego. Zadufanie w sobie prowadzi do zachwiania równowagi pomiędzy duchem i ciałem. Konsumpcyjny styl życia zdaje się mówić: „Człowiek poradzi sobie bez Boga!”. Taka postawa prowadzi do zwątpień, a w konsekwencji do niewiary.
Na koniec warto się także przyglądnąć własnym wyborom. Pycha zawsze prowadzi do nieroztropnych decyzji, a w konsekwencji decyduje o jakości życia. Trzeba więc dzisiaj w ramach rachunku sumienia postawić sobie kilka pytań.
- Czy potrafię ustąpić w sprawach, w których się mylę, a w kontrowersyjnych pójść na kompromis?
- Czy potrafię się modlić pokornie, pozostawiając decyzję Bogu?
- Czy potrafię uniżyć się jak dziecko i w prostocie podchodzić do drugiego człowieka?
- Czy potrafię przyznać się do własnego błędu i przeprosić za niego publicznie?
- Czy umiem być na drugim planie, nie domagając się zaszczytów i przywilejów?
- Jaka jest moja postawa wobec ludzi popełniających błędy?
- Jak mnie widzą inni – czy uważają mnie za człowieka skromnego?
Kiedy już odpowiemy na te pytania, módlmy się tak, jak czynił to św. Rafał Kalinowski: „Boże obdarz mnie pokorną prostotą, niech się nie cenię wyżej nad to, co jestem, i nie wydaję się na zewnątrz innym, niż jestem przed Tobą, który przenikasz tajniki serca mojego”. Nie chodzi bowiem, aby być pokornym na zewnątrz, ale przede wszystkim w swoim sercu.
ks. Janusz Mastalski (źródło: https://www.ekspreshomiletyczny.pl/)