„…przyjdzie Paraklet, Którego Ja wam poślę od Ojca.” J 15, 26
Przeżywamy dziś uroczystość Zesłania Ducha Świętego. Jest to dzień otrzymywania darów, dzień obdarowania przede wszystkim odpowiedzialnością za dary Ducha Świętego. O tej odpowiedzialności po otrzymaniu sakramentu bierzmowania tak pięknie pisała gimnazjalistka Magda:
W obliczu rosnącej przewrotności ducha tego świata kierowanie się Duchem Bożym może dosłownie ratować nam życie. Nadal jednak sporo jest takich moich rówieśników, którzy patrzą powierzchownie na bierzmowanie i którzy traktują ten sakrament jako podniosły wprawdzie epizod, który jednak nie jest niczym więcej. Inni z kolei przyjmują ten sakrament głównie dlatego, że tak robi większość ich kolegów z klasy albo że tego życzą sobie tego rodzice. Niektórzy chłopcy i dziewczęta popadają w drugą skrajność, ulegając niemal magicznym oczekiwaniom. Spodziewają się, że poprzez sakrament bierzmowania dokonają natychmiast jakichś niezwykłych duchowych odkryć albo doznają jakiegoś mistycznego oświecenia. Niektórzy spodziewają się nawet tego, że będą odtąd mówić obcymi językami, których nigdy się nie uczyli. W Piśmie Świętym czytamy wprawdzie, że apostołowie po napełnieniu Duchem Świętym «zaczęli mówić obcymi językami, tak jak im Duch pozwalał mówić» (por. Dz 2,4), ale jest przecież jasne, że w odniesieniu do sakramentu bierzmowania nie można tych słów rozumieć dosłownie. W konsekwencji ci, którzy mają naiwne oczekiwania, przeżywają rozczarowanie, gdy one się nie spełniają. Tymczasem przyjąć Ducha Świętego to coś więcej niż nauczyć się mówić obcymi językami. Przyjąć Ducha Świętego to nauczyć się mówić językiem Jezusa, czyli językiem miłości. Ten język powinien być widoczny w słowach i czynach, w modlitwie i w milczeniu, w domu i w szkole, w życiu osobistym i społecznym. Jestem ogromnie wdzięczna tym wszystkim, którzy pomogli mi zrozumieć sakrament bierzmowania. Na spotkanie z Duchem Świętym przygotowywali mnie najpierw rodzice, którzy od dzieciństwa uczyli mnie myśleć, modlić się i postępować na wzór Jezusa. W dorastaniu do spotkania z Duchem Prawdy i Miłości pomagała mi starsza siostra oraz środowisko rodzinne. Jestem wdzięczna nauczycielom, którzy przez wiele lat uczyli mnie odczytywać tajemnicę Boga i człowieka oraz zachwycać się prawdą, dobrem i pięknem. W miesiącach, które były bezpośrednim przygotowaniem do przyjęcia sakramentu bierzmowania szczególną pomoc otrzymałam od księży pracujących w mojej parafii. Dzięki tym wszystkim wychowawcom rozumiem, że istotą sakramentu bierzmowania jest umacnianie mocnych. Ci moi rówieśnicy, którzy przeżywają poważny kryzys, mają niestety niewielką szansę na owocne przeżycie tego sakramentu. Tu przecież nie ma żadnej magii, podobnie jak w odniesieniu do innych sakramentów. Każdy sakrament to osobiste spotkanie z Bogiem, a owoce tego spotkania zależą od obu stron: od Boga i od człowieka.
Jak więc widać, ta młoda osoba zrozumiała głębiej, co oznacza obdarowanie darami Ducha. Ma świadomość obecności Trzeciej Osoby Boskiej. Każdy z nas musi w sobie na nowo odnaleźć owoce Ducha Świętego. A owocami obecności Ducha są – jak twierdzi św. Paweł – miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność, łagodność, opanowanie. Owoce te stają się widoczne przede wszystkim we wspólnocie. Nikt nie może bowiem kochać, być uprzejmym, dobrym i cierpliwym tylko dla samego siebie. Zatem w rodzinie, szkole, w zakładzie pracy trzeba owe owoce pomnażać, bowiem każdy jest za nie odpowiedzialny.
Wydaje się, że słowa prośby, które Benedykt XVI skierował do Polaków na zakończenie homilii na krakowskich Błoniach 28.05.2006 roku, są najlepszym sposobem pomnażania owoców Ducha Świętego:
Również i ja, Benedykt XVI, następca papieża Jana Pawła II:
proszę was, byście stojąc na ziemi, wpatrywali się w niebo – w Tego, za którym od dwóch tysięcy lat podążają kolejne pokolenia żyjące na naszej ziemi, odnajdując w Nim ostateczny sens istnienia;
proszę was, byście umocnieni wiarą w Boga angażowali się żarliwie w umacnianie Jego królestwa na ziemi, królestwa dobra, sprawiedliwości, solidarności i miłosierdzia;
proszę was, byście odważnie składali świadectwo Ewangelii przed dzisiejszym światem, niosąc nadzieję ubogim, cierpiącym, opuszczonym, zrozpaczonym, łaknącym wolności, prawdy i pokoju;
proszę was, byście czyniąc dobro bliźniemu i troszcząc się o dobro wspólne, świadczyli, że Bóg jest miłością;
proszę was w końcu, byście skarbem wiary dzielili się z innymi narodami Europy i świata, również przez pamięć o waszym rodaku, który jako następca św. Piotra czynił to z niezwykłą mocą i skutecznością;
proszę was także, byście pamiętali o mnie w waszych modlitwach i ofiarach, tak jak pamiętaliście o moim wielkim poprzedniku, bym wypełnił misję powierzoną mi przez Chrystusa.
Proszę was, trwajcie mocni w wierze! Trwajcie mocni w nadziei! Trwajcie mocni w miłości!
ks. Janusz Mastalski (źródło: https://www.ekspreshomiletyczny.pl/)