„I chodził po całej Galilei.” Mk 1, 39
Jan Paweł II nazywał papieża Jana XXIII „wielkim ojcem i pasterzem, który wprowadził Kościół w epokę soborową”. Niewątpliwie był on wielkim ewangelizatorem i także z jego postawy papież Polak czerpał natchnienie do niezmordowanego głoszenia Dobrej Nowiny. Na podstawie pism św. Jana XXIII można opracować swoiste dziesięć przykazań człowieka wiernego i głoszącego orędzie zbawienia.
1. Tylko dzisiaj postaram się wyłącznie żyć dniem dzisiejszym, nie chcąc rozwiązywać za jednym zamachem wszystkich problemów mego życia.
- Tylko dzisiaj maksymalnie zatroszczę się o moją postawę: być uprzejmym, nikogo nie krytykować ani tego nie pragnąć, nie uczyć karności nikogo poza samym sobą.
- Tylko dzisiaj będę szczęśliwy w przekonaniu, że zostałem stworzony, aby być szczęśliwym, i to nie tylko w przyszłym świecie, ale również teraz.
- Tylko dzisiaj przystosuję się do okoliczności i nie będę domagał się, by to one przystosowały się do moich planów.
- Tylko dzisiaj przeznaczę przynajmniej dziesięć minut na dobrą lekturę, pamiętając, że jak pokarm potrzebny jest do życia ciała, tak dobra lektura potrzebna jest do życia duszy.
- Tylko dzisiaj uczynię coś dobrego i nikomu o tym nie powiem.
- Tylko dzisiaj uczynię przynajmniej jedną z tych rzeczy, których czynić nie lubię, a jeżeli moje zmysły czułyby się pokrzywdzone, postaram się, aby nikt się o tym nie dowiedział.
- Tylko dzisiaj sporządzę szczegółowy plan dnia. Może nawet nie wypełnię go dokładnie, ale zredaguję. Będę się strzegł dwóch nieszczęść: pośpiechu i niezdecydowania.
- Tylko dzisiaj będę wierzył niestrudzenie, nawet gdyby okoliczności mówiły co innego, że opatrzność Boża opiekuje się mną tak, jakby nikogo innego na świecie nie było.
- Tylko dzisiaj nie będę się lękał. Szczególnie zaś nie ulęknę się radować pięknem i wierzyć w dobro.
Dzisiejsza Ewangelia staje się jakby źródłem powyższych wskazań, bowiem Chrystus ukazuje wszystkim, na czym powinna być wsparta ewangelizacja. Po pierwsze jest ona troską o chorych, cierpiących na ciele i na duchu. Ewangelista zanotował, że „przynosili do Chrystusa wszystkich chorych i opętanych; i całe miasto było zebrane u drzwi” (Mk 1). Troska o chorych leży u podstaw chrześcijańskiej służby.
Jan Paweł II w orędziu na Światowy Dzień Chorego w 2003 roku pisał:
Dramatyczne pytania o sens cierpienia i śmierci, które – choć zeświecczona mentalność często próbuje lekceważyć je lub całkowicie usunąć ze świadomości człowieka – pojawiają się w sercu każdej osoby i czekają na zadowalającą odpowiedź. Chrześcijanin, zwłaszcza gdy staje w obliczu ludzkich tragedii, jest wezwany do dawania świadectwa o pocieszającej prawdzie zmartwychwstałego Pana, który przyjmuje na siebie wszystkie krzywdy i cierpienia ludzkości, w tym również śmierć, i przemienia je w źródło łaski i życia. Prawdę tę trzeba głosić wszystkim ludziom na całym świecie.
Nie można więc obojętnie obejść tych, którzy są potrzebujący. Chodzi o swoistą wrażliwość, jaka popycha człowieka zdrowego do służby choremu. Często przysłowiowy kubek wody w postaci życzliwego słowa odmienia życie człowieka potrzebującego.
Drugim filarem ewangelizacji, który Chrystus pokazuje w dzisiejszej Ewangelii, jest modlitwa. Jezus „nad ranem, gdy jeszcze było ciemno, wstał, wyszedł i udał się na miejsce pustynne i tam się modlił” (Mk 1). Modlitwa leży u podstaw skutecznego przepowiadania.
Jan Paweł II przed laty mówił:
Jeśli człowiek nie przyjmuje w swoim wnętrzu łaski Bożej, jeśli się nie modli, jeśli nie korzysta często z sakramentów, jeśli nie dąży do osobistej świętości, gubi sens swojego ziemskiego pielgrzymowania. Ziemia jest drogą do nieba, a życie każdego wierzącego, mimo ciężarów i ograniczeń, powinno stać się prawdziwą świątynią, gdzie mieszka Syn Boży, który stał się człowiekiem.
Jeśli zatem człowiek ma być skuteczny w swoim świadectwie, musi najpierw zebrać własne siły na osobistej modlitwie.
I jest jeszcze jeden filar ewangelizacji – przemawianie i obwieszczanie przyjścia królestwa Bożego. Ewangelista Marek zapisał: „chodził po całej Galilei, nauczając w ich synagogach i wyrzucając złe duchy” (Mk 1). Jakże ważne jest konsekwentne dawanie świadectwa swojej wiary.
Znany trapista Thomas Merton (1915–1968), urodzony we Francji, a wychowany w Stanach Zjednoczonych, autor książek: Posiew kontemplacji, Znak Jonasza, Nikt nie jest samotną wyspą, w pewnym okresie swego życia szukał wiary. Był niewierzącym filozofem i estetą. Pewnego dnia spotkał się z mnichem buddyjskim w Londynie. Powiedział mu, że chciałby znaleźć wiarę, choćby buddyjską. Prosił: „Może mi swoją wiarę przekażesz?”. Zagadnięty mężczyzna zapytał Mertona, z jakiej części świata pochodzi. Okazało się, że z Europy. Mnich odpowiedział: „W takim razie najbliższa ci jest wiara chrześcijańska, taką ci wiarę sam Bóg podsunął, skoro urodziłeś się w kręgu tej kultury. Poznaj najpierw mistyków chrześcijańskich. Bóg, powołując cię do życia w Europie, powołał cię równocześnie do wyznania, które tam jest najbardziej popularne. Zacznij od tego”. Podsunął mu wtedy Ewangelię i książkę Tomasza z Kempis O naśladowaniu Chrystusa. Dodał: „Nie szukaj egzotyki, wybierz tę wiarę najbliższą, jaką ci Bóg podał”.
Zatem zamiast szukać różnych oryginalnych form dotarcia do Boga, może warto wrócić do sprawdzonych – wziąć Ewangelię, usiąść nad nią wraz z rodziną i pomyśleć, co można jeszcze uczynić dla Pana.
ks. Janusz Mastalski (źródło: https://ekspreshomiletyczny.pl/)