„To jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie, Jego słuchajcie.” Mt 17, 5
W jednym ze swych esejów znany polski socjolog prof. Paweł Śpiewak pisał o religijnej postawie Polaków w następujący sposób:
Nasz stosunek do Kościoła to zaawansowana schizofrenia. Nie życzymy sobie, by Kościół mieszał się do polityki. Nie chcemy go widzieć przy władzy. Uważamy, że jego wskazania w dziedzinie społecznej i politycznej są niewiele warte, a co ważne, nie życzymy sobie takich pouczeń z ambony. Ponad połowa wiernych nie chce żadnych porad dotyczących indywidualnego postępowania. (...) Wyjątkowo wstrzemięźliwie korzystamy z prasy katolickiej. (...) Prasa katolicka to obecnie jedynie 2% nakładu całej prasy polskiej, podczas gdy przed wojną było to aż 27%. (...) Z drugiej strony Polacy oczekują od Kościoła, że będzie kimś w rodzaju terapeuty, który da wsparcie i wysłucha w obliczu spraw ostatecznych, usprawiedliwi złe postępowanie, rozgrzeszy i uspokoi sumienie, a jednocześnie nie będzie się wtrącał niepytany do spraw klienta. Można rzec, że wielu wiernych zachowuje tradycyjny szacunek dla instytucji Kościoła, jest obyczajowo głęboko z nim związana, jednak często zachowuje się jak klient supermarketu, który wybiera z półki to, co mu odpowiada. I z tego powodu nie odczuwa poczucia winy.
Wydaje się, że te słowa są odzwierciedleniem postawy wielu katolików w naszej ojczyźnie. Tym bardziej dzisiejsza Ewangelia niesie ze sobą ważne przesłanie: daj się zabrać Chrystusowi na górę, by odkryć, co się w życiu naprawdę liczy!
Apostołowie, uczestnicząc w przemienieniu Mistrza, zrozumieli, że Jego postawa i nauka to sama prawda! Cud, który objawił się przed ich oczami, przemienił także ich życie. Otrzymali znak, który upewnia, wzmacnia, ale także przerasta, skoro Jezus musiał ich uspokajać, mówiąc: „Wstańcie, nie lękajcie się” (Mt 17). Zatem w kontekście wydarzenia z góry Tabor można zapytać, co to znaczy dać się wziąć Chrystusowi na górę oraz co trzeba na niej odkryć, aby przemienić siebie i swoje życie.
W Taizé można znaleźć piękne słowa modlitwy, które brzmią następująco:
Dobrze jest słuchać Twego słowa, Panie,
bez osłabnięcia i bez roztargnienia,
gdy przepaść milczenia zewsząd mnie otacza
jak morze i pogłębia jeszcze tę wielką pustkę,
w której niekiedy wznosi się Twój głos,
jak delikatny, prawie nieśmiały szmer nieustający.
Modlitwa ta pokazuje, że oddanie się Chrystusowi polega między innymi na czujności, która jest niczym innym jak odczytywaniem woli Bożej. Apostołowie, którzy poszli wraz z Jezusem na górę Tabor, może nawet nie rozumieli tej drogi i jej celu. Zawierzyli jednak swojemu przewodnikowi, mając pewność, że taka jest wola Boga! Nasze podporządkowanie się Bożym nakazom czy podszeptom jest wyrazem osobistej wiary, nadziei i miłości. Wędrówka na „górę wysoką” (Mt 17) jest często okupiona wysiłkiem i na pierwszy rzut oka nie jawi się jako coś ważnego, przynoszącego korzyść! Zrządzenia Opatrzności są wielokrotnie niezrozumiałe, a dla wielu pozbawione logiki. Kiedy ginie ktoś młody lub po roku rozpada się małżeństwo, ludzie dopatrują się niekonsekwencji Boga. A to jest właśnie droga na górę, droga do odkrycia Mistrza i Przyjaciela. Tylko poprzez wysiłek istnieje szansa dotarcia do Niego! Nie można więc zaprzepaścić możliwości, które daje Pan. We wszystkich wydarzeniach dnia codziennego jest zaproszenie do pójścia za Jezusem po to, aby uwierzyć tak jak Apostołowie na górze Tabor, że jest to umiłowanym Syn. To z kolei prowadzi do przemiany własnego życia! Na czym ma ona polegać?
Apostołowie po zobaczeniu Jezusa z jaśniejącą twarzą chcieli od razu budować namioty! W ten sposób pragnęli włączyć się czynnie w to zbawcze wydarzenie! Pokazali więc, że w odpowiedzi Bogu ważna jest aktywność, która prowadzi do przemiany własnego postępowania! Nie pozostali obojętni wobec przemienionego Mistrza!
Oto, co ma się dokonać w nas! Nie możemy z religii i Kościoła uczynić (jak pisał prof. Śpiewak) supermarketu, w którym w zależności od nastroju czy samopoczucia wybieramy dowolnie jakąś normę moralną lub nabożeństwo. Zaangażowanie w sprawy religijne to podstawowy obowiązek człowieka, który rozumie, czym jest w swej istocie wiara! Trzeba też głębiej pojmować prawdę o Kościele! Jego fundamentem jest ten sam Chrystus, o którym na górze Tabor Ojciec powiedział: „To jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie, Jego słuchajcie” (Mt 17). Nie można więc oddzielać posłuszeństwa wobec Chrystusa od posłuszeństwa Kościołowi!
W drugą niedzielę Wielkiego Postu wyruszamy wraz z apostołami na Górę Przemienienia, aby odkryć prawdziwy sens ludzkiej egzystencji: posłuszeństwo Synowi Bożemu. Miernikiem tego posłuszeństwa jest nasza postawa wobec Kościoła! Obyśmy umieli wznosić się ponad własne uprzedzenia i ambicje, stawiając objawianą w Kościele wolę Bożą na pierwszym miejscu! Wtedy z pewnością będziemy świadkami przemienienia Pańskiego, biorąc udział w zbawczych konsekwencjach tego wydarzenia!
ks. Janusz Mastalski (źródło: https://www.ekspreshomiletyczny.pl/)