„Przygotujcie drogę Panu. Dla Niego prostujcie ścieżki.” Mk 1, 3

Adwent. Cóż to jest? Gdy słuchamy dzisiaj słowa Bożego, to można wysnuć wniosek, że to zagadnienie geologiczne: chodziłoby o niwelację terenu. U proroka Izajasza mamy powiedziane: „Niech się podniosą wszystkie doliny, a wszystkie góry i wzgórza obniżą; równiną niechaj się staną urwiska, a strome zbocza niziną gładką”. Myślę, że byłoby całkiem nieciekawie, gdyby Dolina Gąsienicowa podniosła się w górę, a otaczające ją szczyty opadły i wszystko byłoby równe. Bylibyśmy pozbawieni bardzo mocnej dawki piękna zaklętego w tej perle krajobrazu, jaką są nasze Tatry.

To wezwanie do niwelacji terenu zawiera w sobie również wezwanie do prostowania. I znowu, jak pomyślę, że droga biegnąca z Zawoi na przełęcz Krowiarki, pozwalająca poruszającemu się nią co chwilę z innej strony patrzeć masyw Babiej Góry, miałaby być wyprostowana, to strasznie byłoby nieciekawie i wiele byśmy na tym stracili.

Na szczęście Adwent nie jest zagadnieniem z dziedziny geologii i Panu Bogu nie chodzi o niwelację terenu. Chodzi mu, jak zawsze, o Jego największe dzieło stwórcze – o człowieka. Ta cała praca ma być wykonana w człowieku. To w nim pewne rzeczy muszą się albo obniżyć, albo podnieść. Jeżeliby zostać przy tych pojęciach krajobrazowych, to trzeba by było powiedzieć – biorąc pod uwagę choćby otoczenie Doliny Gąsienicowej – owszem, Granaty bardzo pięknie wyglądają, ale źle jest, jeżeli np. mąż w stosunku do żony jest jak Zadni lub Skrajny Granat, który patrzeć tylko jak zostanie odbezpieczony i rzucony. Źle jest, jeśli żona względem męża jest jak Świnica. Niedobrze, jeśli dzieci patrzą na rodziców jak na Turnie, owszem, wyniosłe, ale Zamarłe, a rodzice patrząc na swoje dzieci postrzegają w nich Ściany, ale Czarne. To są wszystko niewłaściwe spojrzenia, które muszą zostać absolutnie zmienione. To wszystko, co w człowieku jest pychą, próżnością, wynoszeniem się, brutalnością, cynizmem czy zwykłym chamstwem względem bliźniego, to wszystko musi zostać generalnie obniżone i zniwelowane.

Z drugiej zaś strony to wszystko, co jest poczuciem beznadziei, co jest zwątpieniem, rozpaczą, niedowartościowaniem i złym mniemaniem o sobie, musi zostać podniesione, bo ani jednego, ani drugiego Pan Bóg nie chce. I taka przemiana w człowieku, a nie w krajobrazie, musi się dokonać. I to jest istotne wezwanie adwentowe. Tego musimy dokonywać, patrząc na swoje odniesienia do wszystkich bliźnich, a zwłaszcza do najbliższych, z którymi jesteśmy na co dzień. To samo dotyczy owego prostowania. Nie będziemy prostować zakrętów, które prowadzą na Krowiarki, ale trzeba prostować to wszystko, co w człowieku jest fałszem, zakłamaniem, obłudą, co jest wchodzeniem w interesy nieczyste – przeciwstawiając temu wszystkiemu prawdę.

Prawda to jest ten prostownik, którego domaga się od nas Pan Bóg. Prawda, która jest oparta na prostocie. Ona króluje tam, gdzie pycha zostaje obniżona, a człowiek odrzuca kompleksy i staje w prostocie swojego serca względem siebie. Ta prawda zwycięża tam, gdzie zostaje odrzucone to wszystko, co jest fałszem, matactwem i krętactwem, i wtedy ludzkie życie nabiera blasku.

Wezwanie, które Bóg kierował kiedyś przez Jana Chrzciciela do ludzi, aby przygotować drogę swojemu Synowi, kieruje dziś do nas przez głosicieli słowa, których ma. Ono dotyczy właśnie tego i jest zawsze aktualne. Ono musi być głoszone człowiekowi z całą mocą, radością i przekonaniem, żeby było dla niego znamieniem pociechy. To wezwanie ma rozbrzmiewać po ziemi dzisiaj i przez wszystkie dni, aż do końca świata i wtedy – jak słyszeliśmy – „skoro to ulegnie zagładzie, wtedy powstanie nowa ziemia i nowe niebo”.

Moi Drodzy, to zależy od nas. To my stanowimy o kształcie nowego nieba i nowej ziemi, bo jeśli w człowieku się wszystko prostuje, jeśli obniża się to, co ma się obniżyć, a podnosi się to, co ma się dźwignąć, to wtedy cały świat – a zwłaszcza środowisko, w którym jestem – zostaje rozświetlony Bożą chwałą, bo tam wchodzi Pan Bóg, bo Mu na to pozwolono.

Tam jaśnieje w sposób niezwykły ten cudowny blask prawdy, który płynie od Chrystusa, w którym spotkały się w sposób przedziwny i ucałowały się łaska i wierność (por. Ps 85). Łaska przyszła z nieba, ten wielki dar Syna Bożego, a Jego człowieczeństwo wyrosło z tej ziemi. Przyszło przez Maryję, było i jest dla nas niezwykłym znakiem wierności. Łaska jest sprawiedliwością i spogląda z nieba, a wierność rodzi się w trudzie na tej ziemi. Chrystus pokazał, jak bardzo trzeba było zabiegać i troszczyć się i jak wiele trzeba było znieść, aby ta wierność rozkwitła w Nim, w Synu Bożym, który stał się człowiekiem. W tak cudowny sposób ucałowały się łaska, dar nieba, i wierność, to, co może rozkwitnąć na ziemi. Do kontynuowania tego dzieła jesteśmy powołani.

To bardzo piękne zaproszenie i wezwanie kieruje dziś do nas Bóg. Idźmy śladem, który wskazuje nam słowo Boże, aby droga do Chrystusa w naszym życiu została odpowiednio przygotowana.

ks. Kazimierz Skwierawski (źródło: https://www.ekspreshomiletyczny.pl)