„Powiadam wam: Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują.” Mt 5, 44
W 1997 roku we Wrocławiu Jan Paweł II mówił:
„Ty nam zostawiłeś dar Eucharystii, by ład wewnętrznej tworzyć wolności. Na czym polega ów ład wolności wzorowany na Eucharystii? W Eucharystii Chrystus jest obecny jako Ten, który siebie daje w darze człowiekowi, jako Ten, który człowiekowi służy: «Umiłowawszy swoich, do końca ich umiłował» (J 13,1). Prawdziwą wolność mierzy się stopniem gotowości do służby i do daru z siebie. Tylko tak pojęta wolność jest prawdziwie twórcza, buduje nasze człowieczeństwo, buduje więzi międzyludzkie. Buduje i jednoczy, a nie dzieli.”
Słowa papieża w szczególny sposób wpisują się w dzisiejszą naukę Chrystusa. Mistrz z Nazaretu wzywa każdego z nas do miłości nieprzyjaciół, a nawet modlitwy za nich. Jest to możliwe tylko wtedy, gdy człowiek wejdzie na drogę wolności. Powstaje jednak pytanie, jak to uczynić; jak będąc wewnętrznie wolnym, powiedzieć: przebaczam, miłuję, akceptuję czy modlę się za Ciebie, choć jesteś moim krzywdzicielem. Dzisiejsza Ewangelia daje na to pytanie odpowiedź.
W słowach: „jeśli cię kto uderzy w prawy policzek, nadstaw mu i drugi” (Mt 5) zawarte jest ważne przesłanie: tylko likwidacja chęci odwetu czyni człowieka wolnym, a co z tym jest związane - zdolnym do miłości nieprzyjaciół. Zemsta, choć nieraz przynosi ulgę, w konsekwencji niszczy człowieka od wewnątrz! Dla przykładu można podać wydarzenie z życia jednej z krakowskich rodzin.
Po kilku latach zgodnego pożycia okazało się, że ojciec i mąż znalazł sobie kochankę. Przez pewien czas prowadził podwójne życie, ale zostało ono odkryte przez żonę. Kobieta wniosła do sądu sprawę rozwodową, a po pewnym czasie w sposób wyrafinowany zaczęła się mścić na byłym mężu. Nie przebierała w środkach. Najpierw poprzez plotki uczyniła z męża wielkiego oprawcę i tyrana, który unieszczęśliwił przynajmniej dwie rodziny: jej oraz kochanki mającej swoje dzieci i małżonka. Następnie zabroniła ojcu swoich dzieci spotykać się z nimi, co w konsekwencji spowodowało ogromną wrogość ich do taty, który chciał wynagrodzić swoje błędy życiowe. Nienawiść powodowana krzywdą wyrządzoną przez męża doprowadziła do wręcz obsesyjnego obmyślania kolejnych kroków odwetowych. Skończyło się to problemami alkoholowymi i oddaniem dzieci do domu dziecka. Chęć zemsty „zabiła” wnętrze zdradzonej kobiety.
Jak więc widać, zniewolenie chęcią odwetu może spowodować ogromne spustoszenie w życiu człowieka. Nie da się jednak ukryć, że w takich sytuacjach przebaczenie jest niezmiernie trudne. Dlatego też Jezus daje kolejną wskazówkę, która sprawia, że człowiek może wejść na drogę wolności umożliwiającej miłość nieprzyjaciół.
Chrystus, mając świadomość, że miłowanie osób, które nam źle życzą, jest bardzo trudne, wzywa człowieka do maksymalizmu: „Bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz w niebie” (Mt 5). Jest to zatem wskazanie dotyczące przekraczania samego siebie. Jakże nie przytoczyć w tym miejscu słów człowieka, który szczególnie w ostatnich latach swojego życia przekraczał siebie. Jan Paweł II (bo nim mowa) mówił w Poznaniu w 1997 roku: „Wiara w Chrystusa i nadzieja, której On jest Mistrzem i nauczycielem, pozwalają człowiekowi odnieść zwycięstwo nad samym sobą, nad tym wszystkim, co w nim jest słabe i grzeszne, a zarazem ta wiara i nadzieja prowadzą do zwycięstwa nad złem i skutkami grzechu w otaczającym nas świecie”. Takiego właśnie zwycięstwa potrzeba we wchodzeniu na drogę przebaczenia i pojednania, na drogę miłości nieprzyjaciół. Jest to droga doskonałości chrześcijańskiej, która źródło bierze ze zbawczej drogi Jezusa. Stąd też ważne staje się wspieranie modlitwą swojego przekraczania siebie. Nie można stawać się doskonałym bez bliskiego związku z Mistrzem. Nie można także być wolnym bez pomnażania łaski, którą daje Jezus. Czyż przykładem takiego przylgnięcia do Boga nie był św. Pio z Pietrelciny? Gdy zabroniono mu odprawiać publicznie Mszę św., gdy miał wokoło coraz więcej nieprzyjaciół i jeszcze więcej zazdrośników, on spokojnie oddawał wszystko w opiekę Opatrzności. Nie buntował się, lecz pełen nadziei wychodził do swoich przeciwników z otwartymi, naznaczonymi stygmatami rękami. Doskonale realizował wskazanie Jezusa: „módlcie się za tych, którzy was prześladują” (Mt 5).
Kiedy będzie trudno wejść na drogę miłości nieprzyjaciół, gdy będziemy czuć się zniewoleni chęcią odwetu oraz odwrócimy się od drogi doskonałości chrześcijańskiej, powtarzajmy słowa modlitwy św. Teresy z Kalkuty:
Boże, Ojcze wszystkich ludzi, każesz nam nieść miłość tam, gdzie biedni są upokarzani, radość tam, gdzie Kościół jest obalony, pojednanie tam, gdzie są ludzie rozdzieleni. Pomóż nam pojednać ojca z synem, matkę z córką, męża z żoną, wierzącego z tym, który nie może uwierzyć, chrześcijanina ze swoim bratem chrześcijaninem, którego nie kocha. Ty nam otwierasz tę drogę, ażeby poranione ciało Jezusa Chrystusa, Twój Kościół, stał się zaczynem zjednoczenia dla biednych tej ziemi i dla całej rodziny ludzkiej. Amen.
Ks. Janusz Mastalski (źródło: http://www.ekspreshomiletyczny.pl/)