„Panie, Ty wszystko wiesz, Ty wiesz, że Cię kocham.” J 21, 17

Świadectwu o zmartwychwstałym Chrystusie od początku towarzyszył sprzeciw. W pierwszym czytaniu słyszeliśmy o apostołach, którzy zostali postawieni przed sądem arcykapłana. Powołuje się on na poprzednio już wydany zakaz przemawiania w imię Jezusa, którego to zakazu apostołowie nie mogli wypełnić. Stojąc przed arcykapłanem, oświadczają mu wyraźnie, że bardziej trzeba słuchać Boga niż ludzi i dlatego na mocy Bożego mandatu nadal będą świadczyć o dziełach Chrystusa i o Jego zmartwychwstaniu.

Bardziej trzeba słuchać Boga niż ludzi. W iluż sytuacjach naszego życia powinniśmy o tym pamiętać, a często robimy odwrotnie. To kwestie do dzisiejszego rachunku sumienia.

A jeśli słuchanie Boga nie przynosi doczesnych korzyści, a naraża na prześladowanie, to niech przykład apostołów odchodzących sprzed Sanhedrynu z radością, że stali się godni cierpieć dla imienia Jezusa, będzie dla nas wskazówką i umocnieniem.

Służymy bowiem wielkiemu Panu. O Jego chwale opowiada nam fragment wyjęty z Apokalipsy św. Jana. Mieszkańcy nieba wychwalają Go za dzieło odkupienia, śpiewając: „Baranek zabity jest godzien wziąć potęgę i bogactwo, i mądrość, i moc, i cześć, i chwałę, i błogosławieństwo”. Jego potęga i bogactwo, mądrość i moc, cześć i błogosławieństwo mają się stać naszym udziałem, jeżeli wyznamy wiarę w Niego przed ludźmi. Słuchać Go bardziej niż ludzi i cieszyć się z możliwości cierpienia dla Niego jest naszym zaszczytem. Nie rezygnujmy z niego.

Po tych ważnych pouczeniach, jakie otrzymujemy w pierwszych czytaniach dzisiejszej liturgii, przechodzimy do słów Ewangelii. Ukazuje nam ona objawienie (zjawienie) się zmartwychwstałego Chrystusa. Jest to według Janowej rachuby trzecie ukazanie się Zmartwychwstałego. Tym razem ma ono miejsce nad jeziorem Genezaret, zwanym przez św. Jana Morzem Tyberiadzkim. Uczniowie powrócili do swego pierwotnego zajęcia – rybactwa. Pracowali przez noc, ale niczego nie ułowili. W miejscu, gdzie wypłynęli na jezioro, zwyczajnie gromadzą się ryby zwabione wpływającą do jeziora ciepłą wodą z siedmiu źródeł znajdujących się na terenie miejscowości, która obecnie nosi nazwę Tabga. Tym razem się nie udało, wracają o świcie, a na brzegu staje zmartwychwstały Chrystus. Kiedyś, w czasie swego ziemskiego życia, przyszedł do nich po wodzie, teraz stoi na brzegu. Ma to swoje symboliczne znaczenie. Woda symbolizuje zmienność. Wcielony Syn Boży przyjął warunki doczesnej zmienności, ale po zmartwychwstaniu należy już do niezmiennej Bożej rzeczywistości.

Jezus nie daje się rozpoznać, natomiast poleca jeszcze raz wypłynąć i zarzucić sieci. Tym razem połów przechodzi wszelkie oczekiwania. Taka sytuacja już się kiedyś uczniom przytrafiła, dlatego poznają w stojącym na brzegu Pana. Szymon Piotr, jak zawsze porywczy, nie czeka na przybicie łodzi do brzegu, ale wskakuje do wody i biegnie ku brzegowi.

Na brzegu przygotowany jest już ogień, na nim zaś ryba, jest też chleb. Rybę i chleb Jezus rozda uczniom, a potem przystąpi do egzaminowania Piotra z miłości. Piotr ma być widzialną głową Kościoła, ma przewodzić braciom i ich umacniać. W Kościele winien panować przede wszystkim porządek miłości, tę miłość ku Chrystusowi winien posiadać Piotr, a przecież zaparł się Mistrza. Teraz musi to naprawić. Trzy razy się zaparł, trzy razy musi wyznać miłość. Później Jezus ustanawia go pasterzem swojej trzody i zapowiada mu, jaką śmiercią będzie musiał uwielbić Boga.

Rozważając to pojawienie się zmartwychwstałego Chrystusa, nauczmy się właściwie patrzeć na urząd w Kościele, który opiera się na miłości i jest świadectwem, czasem nawet do męczeńskiej śmierci. Módlmy się za naszych pasterzy, a sami uczmy się wyznawaniem miłości do Chrystusa naprawiać zło naszych upadków.

ks. Tomasz Jelonek (źródło: https://www.ekspreshomiletyczny.pl/)