„Panie, dobrze, że tu jesteśmy”. Mt 17, 4

W drugą niedzielę Wielkiego Postu Kościół zaprasza nas najpierw do przyjrzenia się wierze Abrahama. Dotychczas wierzył on w Boga Stwórcę Pana nieba i ziemi. Miał swoją pozycję majątkową, społeczną, był przecież głową rodu. Miał zapewnione życie, był uczciwy i sprawiedliwy. Ale Bóg powołuje go do jeszcze innej misji, a mianowicie zaplanował, że to z jego rodu uczyni naród wybrany, w którym narodzi się obiecany Mesjasz Zbawiciel. Aby to nowe powołanie spełnić, Bóg domaga się od Abrahama, aby opuścił miejsce, w którym czuje się zabezpieczony on i jego rodzina, aby wyruszył do ziemi, którą mu Bóg wskaże. Aby dotrzeć do tamtej ziemi, o której przecież nie miał nawet pojęcia, potrzeba, aby teraz zawierzył całkowicie Bogu, opuścił wszystko i wybrał się w drogę, którą będzie mu wskazywał sam Bóg. Jednym słowem, Bóg domaga się na drodze wiary od Abrahama, aby dokonał życiowego exodusu od wszystkiego, co posiadał, co znał, w czym upatrywał swoje zabezpieczenie. Abraham zawierzył i wyruszył w drogę, cały czas ufając, że Bóg doprowadzi go do celu i że spełni swoje powołanie. Oto przykład wiary Abrahama, którego nazywano Ojcem wierzących. Aby wierzyć, trzeba zaufać bezgranicznie Bogu i dać się mu powołać i prowadzić, opuszczać wszystko, co nie jest istotne dla głębszego życia, nawet wówczas, kiedy po ludzku wydaje się nawet to trudne i ryzykowne.

Apostołowie też w dzisiejszej Ewangelii zostali zaproszeni na górę, aby pozostawić niziny, i to jeszcze na górę wysoką, na osobność z Jezusem, czyli na szczególne osobowe spotkanie z Jezusem jako Mesjaszem. Na razie dali się Jezusowi wyprowadzić ci trzej: Piotr, Jakub i Jan, ale później wszystkich poprowadzi na tę samą górę. Góra przemienienia to przede wszystkim góra głębszego życia religijnego, duchowego, to głębiej zawierzyć, mocniej ufać i więcej miłować. Apostołowie jako powołani do bycia przedłużeniem Jezusa Chrystusa, zostali zaprowadzeni na wysoką górę, to znaczy do prawdziwego życia wiarą żywą, na osobowe spotkanie z Jezusem, czyli do najgłębszej modlitwy spotkania osobowego. Dopiero wówczas, kiedy przeżywali taką modlitwę spotkania, Jezus przemienił się przed nimi albo objawił się im w całej swojej tajemnicy Bóstwa, Synostwa Bożego. Twarz Jego stała się jak słońce, bo przecież to On jest Światłem świata, szaty Jego lśniły bielą, bo Bóg, według zapowiedzi proroków, przyoblekł się w biel. Zjawili się obok Niego Mojżesz i Eliasz, obydwaj ze Starego Testamentu. A przecież nie tak dawno Jezus zapytał apostołów pod Cezareą Filipową:

Za kogo Mnie ludzie uważają? Wówczas opowiadali, że jedni za Mojżesza, inni za Eliasza, albo jednego z proroków... .

Czyli, że i oni mieli takie same wątpliwości. Obecnie na górze, kiedy zobaczyli obydwie starotestamentalne postacie obok Jezusa, mogli stwierdzić, że Jezus nie jest żadną z nich. Wówczas Piotr zakrzyknął:

Panie, dobrze nam tu być, postawimy trzy namioty, dla Ciebie, dla Mojżesza i Eliasza, tzn. abyśmy już nigdy nie wątpili, że Ty jesteś Mesjaszem, Synem Boga Żywego.

Teraz  obłok świetlany ich osłania, czyli Duch Święty, a z obłoku słyszą głos Ojca:

To jest Mój Syn Umiłowany, Jego słuchajcie!

Upadli na twarze, tzn. uznali w Jezusie Syna Bożego. Zaś Jezus podnosi ich i każe im schodzić teraz w dół, aby mocą tego przeżycia mogli realizować drogę za Jezusem, która poprowadzi Go przez Krzyż.

Jezus poprzez tę Ewangelię odczytywaną po fragmencie z Księgi Rodzaju o powołaniu do bezgranicznej i ufnej wiary Abrahama, zaprasza nas wszystkich do pogłębienia naszego życia wiarą, nadzieją i miłością. Zaprasza nas w tym Wielkim Poście, abyśmy pogłębili naszą modlitwę, w tym sensie, że wyruszać będziemy często na szczególniejsze spotkania, ale takie osobowe, sam na sam z Chrystusem, podczas których będziemy z Nim rozmawiać, słuchać tego, co On nam chce powiedzieć, modlić się na fundamencie zasłyszanego słowa Bożego. Zaprasza nas do osobowych spotkań ze sobą w sakramentach, a szczególnie w sakramencie pojednania, bo przecież to On nas tam osobiście przyjmuje, przebacza, odnawia z nami przymierze przyjaźni, napełnia nas na nowo swoją obecnością. Także zaprasza nas na osobowe spotkania w Eucharystii, gdzie uobecnia swoją mękę, śmierć i zmartwychwstanie, przemawiając do nas i stając się dla nas Chlebem życia. Te spotkania – głębszej osobowej modlitwy, przeżywania sakramentów jako spotkań osobowych z Chrystusem zmartwychwstałym – sprawią, że my się przemieniać będziemy w ludzi napełnionych nowym światłem, nową mocą, a nade wszystko nową miłością do siebie nawzajem w rodzinach i będziemy wyczuleni na każdego człowieka w potrzebie.

Trzeba, abyśmy dawali się Jezusowi wyprowadzać i zapraszać do opuszczania jedynie religijnych przyzwyczajeń, naszego małego świata, do głębszego życia z Chrystusem na drogach nowej miłości wobec naszych bliźnich.

Kazimierz Fryzeł CSsR (żródło: http://www.slowo.redemptor.pl/)