W Betanii, która leży niedaleko Jerozolimy (po drugiej stronie Góry Oliwnej), mieszkało rodzeństwo: Marta, Maria i Łazarz. Łazarza znamy wszyscy z opisu jego wskrzeszenia, którego dokonał Pan Jezus, jak o tym mówi św. Jan Ewangelista (J 11). Dzisiejsza Ewangelia mówi o jego dwóch siostrach: Marcie i Marii. Przepięknie ich postawy ilustruje  fresk umieszczony po lewej stronie ołtarza w sanktuarium w Betanii: Marta to postać aktywna – „krząta się koło rozmaitych posług” (Łk 10,40), natomiast Maria to osoba kontemplatywna – „siedzi u nóg Jezusa i słucha Jego przemowy” (Łk 10,39).

W naszym życiu spotykamy wielu ludzi niezwykle aktywnych, których – można by powiedzieć – „rozpiera energia”. Są bowiem wśród nas tacy, dla których doba naprawdę liczy 24 godziny. Pracują, działają, stale się uczą. Innych znów ludzi prawie nie widać. Są cisi, skupieni, zamyśleni. Ileż to razy spotykamy się z tym choćby w autobusie czy tramwaju. Zwłaszcza młodzi ludzie żywo rozmawiają, śmieją się, dzielą się swoimi spostrzeżeniami. Ludzie starsi natomiast zwykle siedzą spokojnie, patrzą w okno, widać na ich twarzach skupienie i zadumę.

Która z tych postaw jest lepsza? Obydwie są dobre, ponieważ dotyczą naszego ludzkiego życia, naszych spraw. Młodzież powinna być żywa i radosna, starsi zaś spokojniejsi i bardziej skupieni. Takie jest prawo dojrzewania i dorastania. Kiedyś każdy z nas był dzieckiem, a potem młodym człowiekiem, wówczas wydawało się nam, że świat jest u naszych stóp! Teraz już jesteśmy starsi, wyrośliśmy z tego, co dziecięce, już wiemy, jak  bardzo życie jest skomplikowane, pełne wyrzeczeń i przeciwności.

Dlaczego więc w dzisiejszej Ewangelii Pan Jezus jedną postawę chwali bardziej, a drugą mniej? Czemu Maria zyskała dużą pochwałę, choć niby nic nie zrobiła, a Marta mniejszą, choć tyle się napracowała?

Jako odpowiedź trzeba najpierw zacytować słowa Boga zapisane w Księdze Izajasza: „myśli moje nie są myślami waszymi, ani wasze drogi moimi drogami – wyrocznia Pana” (Iz 55,8). Myśli Boga przewyższają ludzkie myślenie i ludzką logikę. Nie wszystko, co mi się podoba, podoba się także Bogu, i odwrotnie. Czasem Bogu podoba się to, co mi się nie podoba; na przykład pokora. Nie lubimy i nie zawsze chcemy służyć innym. Wolelibyśmy raczej, żeby to nam służono. A Jezus? On sam umywa uczniom nogi, jak o tym pisze św. Jan w Ewangelii (por. J 13,5). Daje nam przykład przeciwny do naszych wyobrażeń o Bogu. Daje nam przykład Jego – Bożej logiki. Nie to, co wielkie i błyszczące, ale to, co pokorne i ciche, Jemu się podoba.

Dlatego i w dzisiejszej Ewangelii dostrzegamy dla nas pewnego rodzaju nielogiczne znaczenie. Dzieje się tak dlatego, że myślimy po ludzku – po ziemsku. Trzeba ciągle zmieniać optykę naszych osądów i starać się patrzeć na świat i na drugiego człowieka oczami Jezusa. Wówczas zyskają u nas ci, którzy mają wartość u Niego. Stracą zaś na wartości ci, którzy zapewne dziś kreowani są przez mass media na ludzi sukcesu.

Czym bowiem jest chociażby chwała aktorów z Hollywood? Gdy popatrzymy na ich życie, to może i jest ono interesujące, ale za 20–30 lat ich sława się skończy. Przyjdą nowi, ładniejsi, mądrzejsi, bardziej lubiani przez fanów. Wielu z nich nie potrafi się z tym pogodzić, popadają w alkoholizm, narkomanię… Sława i podziw u ludzi nie są bowiem wieczne. Jezusowa pochwała natomiast trwa na wieki! Opinia Jezusa się nie starzeje.

Dlatego w sprawach ziemskich postępujmy tak, jak wymaga tego od nas nasz wiek i dojrzałość. W sprawach duchowych ciągle starajmy się tak postępować, by sam Pan Jezus nas pochwalił i powiedział o nas takie słowa: „Michale, Krystyno, Janie, Zofio…, obrałeś/obrałaś najlepszą cząstkę i nigdy nie zostaniesz jej pozbawiony/pozbawiona”. Niech tak się stanie!

ks. Bogdan Zbroja (źródło: http://ww.ekspreshomiletyczny.pl)